Znał dobrze ich pragnienia i tęsknoty. Rozumiał jak mało kto. Wymagał, ale też wskazywał młodym drogę na sam szczyt. Kard. Stefan Wyszyński zapisał się w pamięci Polaków jako mąż stanu, niezłomny książę Kościoła, interreks, który przemawiał do bardzo wielu grup społecznych. Wśród nich jedna szczególnie leżała mu na
„Taki Człowiek zdarza się raz na tysiąc lat” – te słowa wypowiedział Papież Jan Paweł II w roku śmierci Prymasa Kardynała Wyszyńskiego. Prymas zapisał się w historii jako jedna z największych postaci w dziejach polskiego Kościoła. Nauka i relacje z wiernymi oraz nieugięta postawa wobec władz komunistycznych zapewniły mu obok Karola Wojtyły stałe miejsce wśród najwybitniejszych polskich duszpasterzy XX wieku. W okresie komunistycznych represji Stefan Wyszyński bronił chrześcijańskiej tożsamości narodu. Opracował i przeprowadził w Polsce wielki program duszpasterski, na który złożyły się Jasnogórskie Śluby Narodu, dziewięcioletnia Wielka Nowenna oraz obchody Milenium Chrztu Polski. Prymas przewodniczył wszystkim uroczystościom milenijnym. Punktem kulminacyjnym uroczystości milenijnych było święto Królowej Polski, 3 maja 1966 r. W tym dniu Prymas dokonał wiekopomnego Aktu całkowitego Oddania Polski Matce Chrystusowej za wolność Kościoła w Ojczyźnie i na świecie. Stefan Wyszyński jako jedyny polski kardynał czterokrotnie brał udział w konklawe. Ukoronowaniem życia i pragnień Kardynała Wyszyńskiego była pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny w czerwcu 1979 roku. Kard. Stefan Wyszyński był niekwestionowanym autorytetem moralnym i duchowym, współtwórcą przemian społecznych, które doprowadziły do upadku komunizmu. Prymas Polski Stefan Wyszyński odszedł 28 maja 1981 r. w Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Miał 80 lat, z których 57 przeżył jako kapłan, 35 lat jako biskup, 32 lata jako Arcybiskup Warszawski i Gnieźnieński, Prymas Polski. Pogrzeb Kardynała Wyszyńskiego był wielką manifestacją religijno-patriotyczną. Był to pogrzeb wyrażający szacunek i cześć dla Prymasa Tysiąclecia, którego nazywano ojcem Narodu. W liście do Polaków, który jednocześnie był hołdem dla zmarłego, Papież Jan Paweł II napisał, że Kardynał Wyszyński był nieustraszonym rzecznikiem godności człowieka oraz jego nienaruszalnych praw w życiu osobistym, rodzinnym, społecznym i narodowym. Zaznaczył również, że Prymas był szczególnym przykładem żywej miłości do Ojczyzny. Kardynał Stefan Wyszyński, wybitny mąż stanu uważany za jednego z największych Polaków XX wieku, kierował Kościołem katolickim w Polsce w latach 1948-1981. Nazwano Go Prymasem Tysiąclecia, duszpasterzem narodu w czasach próby, bohaterem Kościoła, symbolem polskiej odwagi, Prymasem na miarę historycznych przemian. Premiera koncertu online odbędzie się 10 września o godz. CET, 2pm EST na YouTube i stronie wydarzenia jest Fundacja Kultury i Sztuki we współpracy z Instytutem Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego oraz Instytutem Prymasowskim Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie.(Komunikat prasowy organizatorów)
"Filmowy kapłan Herhor to kardynał Wyszyński" [ROZMOWA] 11 marca 2016, 07:35 Ten tekst przeczytasz w 6 minut
Książki naukowe i popularnonaukowe > Religioznawstwo, nauki teologiczne > Katolicyzm Produkt niedostępny Powiadom mnie o dostępności tego produktu Opis Dostawa i płatność Opinie Opis Dostawa i płatność DOSTAWA Zamów do godziny 10:00, a Twoje zamówienie wyślemy najpóźniej w kolejnym dniu roboczym. W przypadku książki nowej termin ten może się wydłużyć o 2 dni robocze. FORMY DOSTAWY Paczkomat InPost 14,99 zł Kurier24 InPost 13,99 zł Kurier za pobraniem 23,99 zł Orlen Paczka 10,99 zł Kurier48 Poczta Polska odbiór w punkcie 12,99 zł Kurier48 Poczta Polska 12,99 zł Odbiór osobisty Lubień 0,00 zł Darmowa dostawa przy zamówieniu od 200 zł. FORMY PŁATNOŚCI online – szybkie transfery online - PayPal (należy wpisać e-mail odbiorcy: [email protected]) przelew tradycyjny płatność przy odbiorze gotówką lub kartą Opinie Nie dodano jeszcze żadnej opinii. Musisz być zalogowanym użytkownikiem, aby dodawać opinie o produktach. ZALOGUJ SIĘ Inne tego autora Inne tego wydawnictwa Sklep wykorzystuje pliki cookies. Umożliwiają one sprawne działanie strony, narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Szczegóły na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności i Polityce cookies. Ustawienia cookies możesz zmienić w preferencjach swojej przeglądarki internetowej.
Stefan Wyszyński. Anna Korczak. Created on May 10, 2021. Report content. Kardynał. Stefan Wyszyński "czcigodny sługa boży Kościoła katolickiego. mąż stanu. Kompleksowe opracowanie analizujące problem skandali politycznych w RFN z perspektywy politologicznej, historycznej, socjologicznej i medioznawczej. Publikacja wskazuje przyczyny oraz skutki skandali politycznych w państwie będącym dojrzałą demokracją z dobrze funkcjonującym społeczeństwem obywatelskim. Analizuje wpływ, jaki wywierają afery na scenę polityczną i stabilność rządów w państwie oraz prezentuje dynamikę karier politycznych związaną z mechanizmami skandalizacji niewłaściwych zachowań uczestników życia politycznego. Afery, skandale, sensacyjne wydarzenia są nieuniknioną częścią życia politycznego. Żywią się nimi media, bulwersują opinię publiczną, mają najczęściej olbrzymią siłę rażenia i duży zasięg oddziaływania; zdarza się, że w ich rezultacie upadają rządy, prominentni politycy odchodzą w niebyt… Na ogół jest tak zawsze i wszędzie, choć oczywiście z wieloma wyjątkami. Powyższe konstatacje w pełni potwierdzają wybrane przykłady afer politycznych – wynaturzeń w życiu publicznym naszego zachodniego sąsiada. Występują one w całej historii Republiki Federalnej Niemiec od chwili jej powstania w 1949 roku do dziś, wzbudzając nieodpartą refleksję: jak radzić sobie ze skandalami w demokratycznym państwie z dobrze funkcjonującym społeczeństwem obywatelskim? ********* Political Scandals in the Federal Republic of Germany: the Process, the Players, the Consequences A comprehensive study analysing the problem of political scandals in FRG from the political, historical, sociological and media perspective. The publication pinpoints the causes and the consequences of political scandals in the country established as a mature democracy with a well-functioning civil society. It analyses the influence such scandals exert on the political scene and stability in the country and shows the dynamics of political careers, linked to the mechanisms of scandalizing inappropriate behaviour of those participating in political life. ********* Dr hab. Katarzyna Gelles (ORCID 0000-0002-3122-4889) – prof. Uniwersytetu Wrocławskiego, politolog, niemcoznawca, pracownik naukowy i nauczyciel akademicki. Pracuje w Zakładzie Badań Niemcoznawczych Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego. Swoje zainteresowania badawcze koncentruje na dziejach państw niemieckich od XIX wieku po współczesność, z uwzględnieniem polityki wewnętrznej i zagranicznej oraz przeobrażeń polityczno-społecznych. Autorka licznych monografii, artykułów oraz omówień poświęconych szeroko pojętym tematom niemcoznawczym. Opublikowała książki: "Trzecia Rzesza w ujęciu raportów Socjaldemokratycznej Partii Niemiec" (Sopade) (2004), "Niemiecka polityka wschodnia" (2007) oraz "Niemiecka Republika Demokratyczna wobec zachodnich mocarstw okupacyjnych" (2011). Dr Mariusz Kozerski (ORCID 0000-0001-6619-5531) – politolog, niemcoznawca, pracownik naukowy w Zakładzie Badań Niemcoznawczych Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego. Wielokrotny stypendysta niemieckich organizacji wspierających wymianę akademicką ( Bayhost, DAAD, Fundacji Konrada Adenauera i KAAD). Autor monografii: "Polityka europejska Bawarii na przełomie XX i XXI wieku" (2007) oraz "Reorganizacja obszaru związkowego RFN w dyskursie politycznym lat 1948/49–1990" (2015). Przedmiotem jego zainteresowań badawczych są uwarunkowania kariery politycznej w Niemczech, a także pozycja i znaczenie CSU w niemieckim i bawarskim systemie partyjnym. Dr Joanna Trajman (ORCID 0000-0002-6260-9140) – absolwentka stosunków międzynarodowych i kulturoznawstwa. Pracuje w Zakładzie Badań Niemcoznawczych Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego. Głównym polem jej zainteresowań badawczych jest polityka kobieca niemieckich partii politycznych, film niemiecki oraz kultura pamięci w Niemczech. Autorka wielu publikacji podejmujących zagadnienia szeroko rozumianego życia politycznego, społecznego i kulturalnego Republiki Federalnej Niemiec, w tym monografii "Narodowy socjalizm w kinie zjednoczonych Niemiec" (2014). STEFAN KARDYNAŁ WYSZYŃSKI - OJCIEC DUCHOWY POLAKÓW I POLONII Już niebawem ważna dla Polaków w kraju i Polonii na świecie uroczystość beatyfikacji KorzenieCzłowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu. Jeżeli powtarzano nam „Finita la Polonia” a głos z Watykanu mówił: „Polska nie chce umrzeć”, to było to tylko potwierdzenie woli Narodu. Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się nie obronimy naszej Ojczyzny, a musimy jej przecież bronić. Brońmy jej więc miłością! Naprzód między sobą, aby nie podnosić ręki przeciw nikomu w Ojczyźnie, w której ongiś bili nas najeźdźcy. Nie możemy ich naśladować. Nie możemy sami siebie poniewierać i bić. Polacy już dosyć byli bici przez obcych, niechże więc nauczą się czegoś z tych bolesnych doświadczeń. Trzeba spróbować innej drogi porozumienia – przez miłość, która sprawi, że cały świat, patrząc na nas, będzie mówił: “Oto, jak oni się miłują”. Wtedy dopiero zapanuje upragniony pokój, zgoda i wzajemne POLECAPatriotyzmPo Bogu, po Jezusie Chrystusie i Matce Najświętszej, po całym ładzie Bożym, nasza miłość należy się przede wszystkim naszej Ojczyźnie, mowie, dziejom i kulturze, z której wyrastamy na polskiej ziemi. I chociażby obwieszczono na transparentach najrozmaitsze wezwania do miłowania wszystkich ludów i narodów, nie będziemy temu przeciwni, ale będziemy żądali, abyśmy mogli żyć przede wszystkim duchem, dziejami, kulturą i mową naszej polskiej ziemi, wypracowanej przez wieki życiem naszych jest Polska — wspólna Matka! Jej ramiona — dla wszystkich dzieci. Jedno ma serce i wszyscy znajdują w nim miejsce. Powiedzcie młodzieży, że ta Polska wyciąga do nich ramiona, przyzywa ich i pociąga, aby nigdy nie zapomnieli o Ojczyźnie, aby wszędzie, gdziekolwiek rzucą ich obowiązki i zadania życiowe, pamiętali, iż należą do wspólnej narodowym “być albo nie być” jest nakaz władania sobą, spokój, równowaga, trzeźwość, umiejętność rządzenia wszystkimi swymi porywami, odruchami, namiętnościami, skłonnościami i uczuciami. W obliczu szczytów, które dziurawią niebo i wyciągają swe ramiona w bezkresy, można niekiedy ulec nieładowi uczuć. Tymczasem kto chce wejść na szczyt musi zaczynać od dołu, a potem iść krok za krokiem, nie przyspieszając go. Zły to taternik czy alpinista, który zaczyna wspinaczkę w góry od zrywu i wielkiego wysiłku. Dobry – idzie krok za krokiem, powoli, spokojnie. (…) Każdy, kto chce władać państwem, narodem, Kościołem czy rodziną musi naprzód nauczyć się władać również „Da Bóg, a przyjdzie dzień nieustający”. Wiersz Adama Asnyka w przejmującym wykonaniu Sanah Żywa pamięć, patriotyzm i jedność. Warszawiacy wspólne śpiewają dla Powstańców [ZAPIS KONCERTU] Jest program pielgrzymki papieża do Kazachstanu. Jak będzie przebiegać? Adam Stachowiak chce przyjąć chrzest święty i wziąć ślub kościelny. „Jezus czekał na mnie przez tyle lat” 78. rocznica Powstania Warszawskiego. Plan wydarzeń w Warszawie „To Bohater, który walczył kiedy wybuchła wojna w Warszawie”. Poruszająca rozmowa aktorki z 4-letnim synem Górale dotarli na Jasną Górę. Kolorowa, w tradycyjnych strojach, najbardziej rozśpiewana grupa już u Matki Bożej! Papież we wrześniu odwiedzi Kazachstan „Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój, za każdy kamień twój, stolico damy krew” Cudowny krucyfiks Baryczków. Wyniesiono go z płonącej katedry w czasie Powstania Warszawskiego “Bóg cieszy się radością człowieka”. Kornel Makuszyński, pisarz walczący o uśmiech dziecka Ksiądz został postrzelony w Meksyku. „Modlimy się o nawrócenie przestępców” Walka o życie Archiego. Sąd odrzucił odwołanie, rodzice kierują sprawę do ONZ Franciszek pobłogosławił niepełnosprawne niemowlę. Poruszające nagranie Ruszyły zgłoszenia na tegoroczny Hosanna Festiwal WielkośćBądźcie odpowiedzialni za ład społeczny i moralny, ład myśli i uczuć, odpowiedzialni za przyjęte na siebie obowiązki, za miejsce, jakie zajmujecie w Ojczyźnie, w narodzie, w państwie, w życiu zawodowym. Tą drogą idzie się do wielkości. A narodowi potrzeba wielkości. Nie myślcie, że naród może wypełnić swoje zadanie tylko z pomocą ludzi bez wyrazu, którzy żyją byle jak, aby przeżyć, aby jakoś się odkuć… Łatwizna życiowa jest największym wrogiem współczesnej Polski. Nie tylko niekompetencje, ale i nieuczciwość ludzi kompetentnych, wykształconych, znających swoje zadania, nawet dobrze uposażonych, może doprowadzić do straszliwej katastrofy naszej Młodzieży! Jeśli umiesz patrzeć w przyszłość – a my jesteśmy narodem ambitnym, który nie chce umierać – musisz sobie postawić wielkie wymagania. Musisz wychowywać się w duchu ofiary i do ofiar się uzdalniać. Może bowiem przyjść taka chwila, w której tylko ofiarą będzie można zagwarantować wolność naszej Ojczyźnie!SzacunekDzisiaj często spotykamy się ze zjawiskiem opluwania własnego gniazda… Wszystko wskazuje na wielką potrzebę wołania o szacunek dla dziejów narodowych, dla trudów pokoleń, które minęły, dla ich ofiarnej krwi wylanej w powstaniach, w walce o wolność ojczyzny, na wszystkich kontynentach czy w ostatnim powstaniu warszawskim. Chociaż wiele zrywów było nieudanych, jednakże zawdzięczamy im to, że sumieniu międzynarodowemu przypominały o naszym narodzie. Ich praca, trud i ofiarne poświęcenie dało taki rezultat, że obecnie młodzieży polskiej za granicą, że pod krzyżem polskim stoi i czuwa Matka Chrystusowa. Przy Niej skupia się naród i Jej nieustannie przypomina: “Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam”. Niech wasze czuwanie będzie treścią swoją zgodne z maryjnym czuwaniem całego narodu. Na waszych sztandarach jest Jej macierzyńskie oblicze. Pamiętajcie, że to jest czuwająca Matka w czuwającej Ojczyźnie. Wzywa Ona wszystkich, całą młodzież, aby z Nią razem czuwała. Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!Najciekawsze artykułyco tydzień w Twojej skrzynce mailowejRaz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7 Prymas Wyszyński wspomina w niej moment rozpoczęcia swojej posługi. „Ilekroć przeżywam chwile mojego posłannictwa - pisze – zawsze łączę je ze śmiercią Prymasa Augusta Kardynała Hlonda. Wiadomość o Jego śmierci dotarła do mnie w holu biskupiego domu w Lublinie, po powrocie z urlopu. Gdy mi to powiedziano, stanąłem jak wryty. Homilia Ks. abp. Andrzeja Dzięgi, metropolity szczecińsko-kamieńskiego, wygłoszona podczas Eucharystii sprawowanej dla uczestników XXIV Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę 12 lipca 2015 roku. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Pozdrowieni bądźcie Bracia w biskupstwie – Pielgrzymi jasnogórscy, w tej szczególnej dorocznej modlitwie Rodziny Radia Maryja. Pozdrowieni bądźcie drodzy i zacni Ojcowie Paulini razem z Ojcem Generałem, niestrudzenie otwierający bramy tego Sanktuarium przed każdym, kto chce przyjść, aby stanąć przed Matką i Królową, w Nią się wpatrzeć, w Nią się wsłuchać, Jej zawierzać siebie i sprawy innych, których imiona w sercu niesie. Bądźcie pozdrowieni kochani Ojcowie Redemptoryści, którzy w naszym pokoleniu daliście Narodowi, Ojczyźnie, naszej Ziemi i Kościołowi niezwykłe dzieło Radia Maryja i Telewizji Trwam oraz inne dzieła przy nich wyrosłe – dzieła żyjące i żywotne, tętniące mocą i nadzieją, poruszające serca i odmieniające serca. Dziękujemy Wam za te dzieła, Ojcze Prowincjale Prowincji Warszawskiej i niestrudzony Ojcze Dyrektorze. Pozdrawiamy Was dzisiaj i otaczamy Was modlitwą. Ogarniamy Was modlitwą i prosimy o wytrwanie dla Was. Bądźcie pozdrowieni Bracia Kapłani. To Wy jesteście siłą Kościoła, także na polskiej ziemi. Od Waszej osobistej wiary tak wiele zależy. Od Waszego świadectwa, radości serca i zaangażowania zależy dynamizm wspólnot parafialnych. Bądźcie pozdrowieni na tym szlaku pielgrzymowania do Matki Kapłanów i Królowej naszej Ojczyzny. To za Wami idzie lud Boży, za Wami klęka, za Wami się zawierza, za Wami śpiewa, za Wami odzyskuje nadzieję i za Wami idąc – podejmuje największe i najtrwalsze dzieła. Bądźcie pozdrowieni Szanowni Państwo Parlamentarzyści Parlamentu Rzeczypospolitej Polskiej i Parlamentu Europejskiego. Pozdrawiając Was, szczególnie dziękujemy za mądrą i odważną walkę o sprawy Boże, o sprawy rodziny, małżeństwa, o sprawy życia i o sprawy ludzi biednych, zatroskanych, wykluczonych, zapomnianych, cierpiących. Bądźcie pozdrowieni Siostry i Bracia – Pielgrzymi dzisiejszego dnia, cała Rodzino Radia Maryja, która wpisana jesteś w naszym pokoleniu jako szczególna tkanka naszego Narodu. Nie tylko cząstka, ale tkanka szczególna, bo to dzięki temu środowisku i tej Rodzinie Polacy mieszkający i w Stanach Zjednoczonych, i w Australii, i w Europie, i na Wschodzie, czują się jednością, mogą się rozpoznawać, wiedzą o sobie dużo, znają się i uczą się na nowo mądrej i skutecznej współpracy. Jako szczególna tkanka polskiego Narodu, tutaj na Jasnej Górze, jesteście przy naszej Matce i Królowej jako dzieci szczególnie Jej bliskie. Jako Jej rodzina, Maryjna, o Jej duchowości, o Jej sposobie zawierzania, o Jej zaufaniu Panu Bogu i o Jej gorliwości w wykonywaniu Bożych dzieł. Bądźcie pozdrowieni w tym szczególnym dniu modlitwy, pielgrzymowania, nadziei i umocnienia. Wsłuchujemy się w Słowo Pana – to z dzisiejszej niedzieli, to, które Kościół Święty przed nami dzisiaj otwiera i podaje nam jako duchowy pokarm. W tym Słowie Bożym u św. Pawła Apostoła słyszymy, że trzeba, że jest to Bożą myślą, że jest Bożym zamiarem, aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: i to, co w niebiosach i to, co na ziemi. Zatrzymało mnie to Słowo, że nie tylko to, co w niebiosach, ale zjednoczyć w Chrystusie także wszystko to, co na ziemi. Będzie to nowe zjednoczenie po tamtym pierwszym wielkim zjednoczeniu w Duchu Bożym, po którym rozsypali się ludzie, gdy zgrzeszyli. Teraz będzie nowe zjednoczenie. I będzie ono możliwe tylko w Chrystusie jako Głowie. Sięgamy do Świętej Ewangelii i słyszymy jak Jezus Chrystus rozsyła Apostołów, aby szli do miast, aby wchodzili do domów i aby mówili o tej nadziei na nowy ład, na nowy porządek, na Boże Królestwo. Zadziwia nas ta prośba Jezusa Chrystusa, aby wysłannicy Jego Ewangelii, idący w mocy Jego Ducha, nie szukali żadnych ziemskich gwarancji: nie bierzcie dwóch sukien, nie gromadźcie zapasów, nie gromadźcie pieniędzy w trzosie. To wszystko jest ważne, ale nie w tym jest Wasza nadzieja i nie w tym jest Wasza moc. Jesteście wyposażeni także we władzę nad duchami nieczystymi, nad siewcą kłamstwa, nad siewcą niezgody, nad siewcą śmierci, nad odwiecznym przeciwnikiem Pana Boga, który chciałby z Boga drwić. Chciałby coraz bardziej drwić z Boga. Chciałby porwać, odebrać Bogu wszystkie dusze. Idziecie wyposażeni we władzę nad tymi duchami. One będą Wam posłuszne, poddane, pod jednym warunkiem: że mocą Waszą będzie moc Boża. Dalego nie szukajcie gwarancji ziemskich, ale w Bożą moc wyposażeni idźcie od domu do domu, od miasta do miasta i wszędzie nieście pokój. Zadziwia mnie też, a czasem nawet przeraża, to zdanie: jeśli was gdzieś nie przyjmą; jeśli nie będą chcieli słuchać Bożego Słowa; jeśli nie będą chcieli słuchać o Bogu dobrym, pełnym miłości, miłosiernym, sprawiedliwym, działającym, aktywnym, potężnym, skutecznym; jeśli Was nie zechcą słuchać – wyjdźcie i strząśnijcie proch z nóg waszych. To będzie świadectwo przeciwko nim. Sodomie i Gomorze lżej będzie w dzień sądu niż tym domom, tym rodzinom i tym narodom, które zamknęły swoje serca na Boże Słowo, na Bożą prawdę, na Boże życie. I staje przed nami prorok Amos, prorok nietypowy. Kimże ja jestem, Boże? Jestem zwykłym robotnikiem. Nacinam sykomory, pracuję na roli, w gospodarstwie. Kimże ja jestem, bym miał iść i przemawiać w Twoim Imieniu? Idź i prorokuj do Mego narodu. Idź i przemawiaj w Moim Imieniu. Poruszyło się i moje serce, gdy odczytałem te słowa: idź i przemawiaj do Mego Narodu. Zatrzymało mnie słowo: Naród, razem ze słowem: Ojczyzna, i z tym wyjątkowym imieniem: Polska. To moja Ojczyzna, to moja Matka, to mój Naród, to moja Ziemia. Te słowa w sposób niepowtarzalny i z wyjątkowym akcentem wypowiadał św. Jan Paweł II: ta Ojczyzna to jest moja Matka; to są moje siostry i moi bracia. Uświadomiłem sobie, że jesteśmy jako Naród wyjątkową rodziną. Rozpoznajemy siebie jako Naród nie tylko według kryterium językowego, nie tylko według kryterium kultury, nie tylko według kryterium dziejów, z których jesteśmy albo dumni albo których się wstydzimy. Naszych, polskich dziejów, nie wstydzimy się. Z naszych polskich dziejów, pokoleń naszych ojców, możemy być dumni. Możemy dzieje te pokazywać innym narodom bez wstydu i bez kompleksów. Jednocześnie uświadamiamy sobie, że gdy chcemy mówić o sobie jako o Narodzie, musimy sięgnąć do jeszcze innego kryterium – nie tylko społecznego, kulturowego, gospodarczego czy politycznego, tym bardziej nie tylko do kryterium językowego. Sięgamy do kryterium duchowego. W Starym Testamencie jest taka przejmująca scena, opis sytuacji ówczesnego świata. Wielcy tego świata byli w stanie wówczas zorganizować i utrzymać w swoim władaniu całą ludzkość. W swojej pysze postanowili, że skoro już są tacy mocni, skoro już ten nowy porządek świata, własny porządek świata, zorganizowali, to teraz mogą stanąć przeciwko Bogu: zbudujemy wieżę, która sięgnie nieba. Pokażemy Bogu, że już nie jest nam potrzebny. Wszystkie narody, nad którymi rozciągnęli swoją władzę, wprowadzili w ten system przeciwko Bogu, do tych działań przeciwko Bogu. Zaczęła się budowa wieży Babel jako szczególny znak ówczesnego nowego, bezbożnego porządku świata. W Piśmie Świętym czytamy, że Pan Bóg poróżnił wtedy ich języki, pomieszał je. Gdy medytujmy nad tym dziwnym zdaniem, uświadamiamy sobie, że coś się wtedy dokonało w ludzkich duszach, u niektórych ludzi, u niektórych ludów, plemion. Bo rozpoznawszy, że pod rozkazem władców świata biorą udział w działaniach przeciwko Bogu, poczuli w sobie sprzeciw. Powiedzieli: NIE. Zaczęli mówić językiem posłuszeństwa Bogu. Zaczęli wołać o Boże prawo. I odmówili udziału w bezbożnym dziele. Odeszli w inne strony świata. Tam jest początek zróżnicowanych narodów. Tak naprawdę od tamtej pory narody najbardziej rozpoznają się po tym, czy są wierne Bogu, czy są wsłuchane w głos Boga, czy mają w sobie siłę, by iść za głosem Boga, czy chcą iść za głosem Boga i po drogach Bożych, czy chcą wykonywać Boże dzieła, czy też nie zależy im na Bogu, czy też Boga lekceważą, drwią, odrzucają. Sięgając do Starego Testamentu, musimy sobie uświadomić tamten przykład i tamten początek. Gdy mówimy o sobie jako o Narodzie, to musimy szukać naszego narodowego odniesienia do Boga, do Bożych spraw. Bóg dał nam też w Starym Testamencie inny szczególny przykład, szczególne laboratorium narodowego życia: wskazał jeden Naród, który wybrał i pokazał, jak go prowadzi, jak chce go prowadzić. Bóg wybiera sobie każdy naród i go prowadzi. Chce prowadzić każdy naród. Na przykładzie zaś tego jednego Narodu chciał nam wszystkim pokazać, co się dzieje w dziejach narodu, gdy jest on wierny Bogu i co się dzieje, gdy naród ten od Boga odchodzi, gdy odchodzi od prawdy, od sprawiedliwości, szczególnie zaś od miłości. Także i my, jako Naród, rozpoznany, umiłowany i też wybrany na nasz polski sposób, przez naszego Boga, uświadamiamy sobie, że – obok innych narodów – nam wskazał Pan naszą polską drogę, nasze polskie dzieje, nasze polskie ścieżki. Przepięknie mówił o tym już podczas pierwszej pielgrzymki na ziemię ojczystą w 1979 roku św. papież Jan Paweł II, gdy mówił o obecności Jezusa Chrystusa w naszych polskich dziejach; gdy mówił, że bez Chrystusa nie sposób zrozumieć do końca naszych polskich dziejów, bo sam Chrystus te dzieje współtworzył, sam Chrystus te dzieje z nami przeżywał i chce je przeżywać dalej. Spontaniczna odpowiedź Narodu na Placu Zwycięstwa była wtedy przedziwna. Dominowały wówczas dwa śpiewy, którymi uczestnicy liturii przerywali homilię, jakby dopowiadając swój komentarz. Jeden z tych śpiewów brzmiał: Chrystus Wodzem, Chrystus Królem, Chrystus Władcą nam! Papież zatrzymywał się przy tym śpiewie, włączał się w ten śpiew, jakby stawiał osobistą pieczęć na tej aklamacji, na tej treści i na jej skutkach. Drugi śpiew, który wtedy dominował, brzmiał: My chcemy Boga, Panno Święta /…/. Z tą przedziwną końcową aklamacją: My chcemy Boga /…/ On naszym Królem! On nasz Pan! Tak rodziła się Solidarność, rodziło się nowe rozpoznanie, kim jesteśmy jako Naród polski, jak wyrastamy z naszych dziejów w tym pokoleniu i z jaką mocą możemy iść w nowe dziś i w nowe jutro. Nic się nie zmieniło od roku 1979 w sprawach duchowych rozpoznań i duchowych wyborów. Nic się nie zmieniło także w dzisiejszym czasie. Jeśli chcemy rozpoznawać siebie jako Naród, musimy te same słowa wyśpiewywać często, świadomie – jako świadomy wybór i świadomą aklamację: My chcemy Boga, bo to On jest naszym Królem, bo On nasz Pan. Maryja uczy nas tego. Nieustannie wskazuje na Chrystusa, prowadzi nas do Niego. Maryja uczy nas tego także w naszych polskich dziejach. Wiemy to, bo przywołujemy pradawny, tysiącletni śpiew, przypisywany św. Wojciechowi: Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiena, Maryia /…/ ziszczy nam, spuści nam. Kyrie eleison. Ten śpiew prowadził nas przez pokolenia, aż po Grunwald. Ten śpiew pokazywał, jaka jest metoda rozpoznawania Bożych dróg i jaka jest metoda dokonywania właściwych, dziejowych, narodowych i państwowych wyborów: Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiena – skoro Ona jest sławna Bogiem, to i każdy, kto chce znaczyć i dokonać cokolwiek istotnego, musi być też Bogiem sławny. Maryja uczyła nas poprzez nasze dzieje, abyśmy zawierzali Jej, byli w Nią wpatrzeni i za Nią podążali. Gdy Rzeczpospolita chyliła się już, pod błękitnymi sztandarami stanęli ci, którzy chcieli Ją ratować. Tak zwoływaliście się, Siostry i Bracia, i na tę pielgrzymkę. Gdy ponawiane było zaproszenie, apel, w tle nieustannie słychać było melodię i słowa: Błękitne rozwińmy sztandary; i słowa: Drży szatan, wysuwa mu berło się z rąk; oraz słowa: Słyszycie? Zwycięstwa gra dzwon! Zwycięstwa gra dzwon, tylko błękitne rozwińmy sztandary, bośmy: spod znaku Maryi, rycerski my huf (hufiec). Tymi słowami rozpoczęliśmy także tę modlitwę i tę liturgię. Szliśmy poprzez dzieje szepcząc: Pod Twoją obronę, szepcząc: Zdrowaś Maryjo, patrząc w wizerunek Częstochowskiej Pani w domach i w chatach, w pałacach i na emigracji. Szliśmy w dwudziestym roku, przed Nią klękając i Ją o szczególne orędownictwo prosząc. I wyprosili ojcowie nasi Cud nad Wisłą. Wyprosili, ku zaskoczeniu świata i ku zdumieniu generałów, oficerów i żołnierzy, bo to Ona zainterweniowała – Matka i Królowa, Przewodniczka i Nauczycielka, Hetmanka i Powierniczka, Pocieszycielka. Idziemy, już po II wojnie światowej, w nowym czasie, prowadzeni przez wielkiego Proroka tamtego pokolenia – Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Idziemy, powtarzając: Królowo Polski – przyrzekamy! Te słowa Ślubów Jasnogórskich ujęte zostały w przepiękną pieśń: O wielka Matko Boga i człowieka, Tobie ojcowie nasi ślubowali. Twojej pomocy wołali: Królowo Polski – przyrzekamy! Bronić będziemy każdej polskiej duszy, by daru łaski nigdy nie straciła! Każdej polskiej duszy. Będziemy czuwać, by kołyska polska smutkiem i pustką nigdy nie świeciła. Królowo Polski – przyrzekamy! Ten ład społeczny i społeczną wrażliwość wypowiadaliśmy wtedy w Ślubach i wyśpiewujemy w tej pieśni: Królowo Polski – przyrzekamy! Idziemy i dzisiaj, prowadzeni poprzez dzieje Ojczyzny naszej w nowy czas, świadomi, że jesteśmy Narodem tysiącletnim. Niektórzy komentatorzy dziejów słowiańskich mówią, że o wiele starszym. Sięgają nawet odważni komentatorzy do tezy, że historia polskiego Narodu razem z historią Słowian to jest kilka tysięcy lat i że były to ziemie doskonale zorganizowane i doskonale administrowane, bo zatrzymywały się na progu tych ziem rzymskie legiony. Kupcy, wywiadowcy, chodzili po słowiańskich ziemiach, ale legiony rzymskie na te ziemie nie weszły. Była wymiana handlowa, ale legiony rzymskie tu nie weszły. To były ziemie dobrze zorganizowane i dobrze zsynchronizowane politycznie i gospodarczo. Ewangelia święta – przyniesiona na słowiańskie ziemie przez świętych Cyryla i Metodego, których wysłannicy chodzili także po naszych ziemiach, przyjęta formalnie aktem konstytucyjnego chrztu, wyborem politycznym przez Mieszka I, chyba największego polityka polskiego całego Tysiąclecia – przyjęta wtedy przez ojców Ewangelia stała się niemal konstytucyjną zasadą, by nikomu nie działa się krzywda, by każdy biedny miał udzieloną potrzebną pomoc, by każdy niewinny mógł się czuć bezpieczny, by wszyscy stawali się jedną rodziną ewangeliczną. Ludzką, ale i Bożą rodziną. Bo jeśli ludzka – to i Boża. Jeśli Boża – to i ludzka. Idziemy przez nasze dzieje świadomi, że jesteśmy pośrodku Europy. Powiedział przepięknie św. Jan Paweł II, że Europa oddycha na dwa płuca. Ujął to poetyckim językiem, ale jakże trafnie. Jest w tym ogromna prawda, bo można powiedzieć nawet, dość radykalnie, że Zachodnia Europa oddycha zachodnim płucem: z pewną fascynacją nad instytucjami prawnymi, z fascynacją nad regułami życia społecznego. Miewa tylko problem z odróżnieniem, co jest godziwe, a co nie. Wydaje się im, że jeśli coś jest wpisane w ustawy, w konwencje, w rozporządzenia, to to już jest koniec dyskusji: to już musi być dobre. A to nie jest prawda. Bo serce człowieka wierzącego rozpoznaje i wyczuwa intuicyjnie, albo jest w stanie rozumnym działaniem pogłębić tę analizę i dojść do odpowiedzi, że coś, co jest zgodne z instytucjami prawa, może się jednak okazać niegodziwe, wręcz złe, wręcz może się okazać źródłem cierpienia. Można powiedzieć, że Europa Wschodnia oddycha wschodnim płucem. Twierdzą niektórzy z komentatorów dziejów Wschodniej Europy, że jest tam zbyt duże zaufanie do władcy: skoro władca tak powiedział, to widocznie to jest dobre; on wie lepiej; lepiej idźmy za nim i jak on rozstrzyga, tak róbmy. Do dzisiaj jest coś szczególnego w tej mentalności i kulturze ludzi zachodu i ludzi wschodu. To dlatego politycy zachodu tak trudno porozumiewają się czasem z politykami wschodu. My idziemy pośrodku Europy, znając i Zachód – i szanując prawo, ale dobre prawo; znając i Wschód – i szanując władców i przełożonych, ale tych godziwych, sprawiedliwych i uczciwych. I stać nasz Naród było, już za Władysława Hermana, powiedzieć NIE sprawcom niegodziwości w życiu publicznym, społecznym, gospodarczym. Wcześniej stanął Naród przeciwko królowi Bolesławowi Śmiałemu i też powiedział: NIE. Król jest sługą Narodu. Ma słuchać Narodu. Naród chce mówić także do króla. Naród ma prawo głosu. Ten, który sprawuje rządy ma obowiązek wsłuchać się w ten głos. Tak się rodziła Rzeczpospolita: dobro wspólne, państwo dla wszystkich, kraj otwarty dla wszystkich; kraj, w którym biedak mógł rozmawiać z królem, a głos króla bywał równy głosowi biedaka, gdzie bogacz zasobny czuł się współodpowiedzialny za to, że ktoś obok niego głoduje. Rzeczpospolita – sprawa dla wszystkich. Dom dla wszystkich, z jednakowym otwarciem i jednakowymi szansami. Idziemy poprzez dzieje świadomi, że tu, pośrodku Europy, ten nasz duch, wyrosły z doświadczeń słowiańskich, jeszcze przedchrześcijańskich, z upodobania wolności, jest prześwietlony i umocniony ewangelicznym prawem miłości i woli współpracy. Idziemy otwarci na inne narody. Łatwo się z nimi jednoczyliśmy i łatwo dawaliśmy im dom w naszym polskim Domu, bo to jest normalne, oczywiste, to jest dobre. I nic się nie zmieniło w polskiej duszy także dziś i oby nic się nie zmieniało w polskiej duszy przez następne pokolenia, aż do kresu dni, aż do kresu istnienia świata. Będzie tak, jeśli zachowamy i wierność Bogu, i wierność naszym dziejom, i zasadom, i wartościom. I jeśli zachowamy miłość i zaufanie dla Najświętszej Panienki. Dzisiaj przychodzimy, niosąc nasze i bóle i smutki, radości i nadzieje, nadzieje na Polskę. Ona jest w naszym sercu. Miał rację Prymas Tysiąclecia przypominając nam i pokazując siebie: Po Bogu najbardziej umiłowałem Polskę. Miał rację mówiąc, że Polska – Matka nasza, Ojczyzna nasza – warta jest tego, by oddać jej do dyspozycji wszystko, co się posiada; wszystko czym i kim się jest; całe swoje życie i zdrowie, siły i emocje; wszystko, co tylko możemy dać, nawet bardziej, niż własnej rodzinie czy przyjaciołom; bardziej niż samemu sobie. Polska to Matka, po Bogu umiłowana najbardziej. To jest trudny program. To jest głęboki i piękny program. Ale to jest program możliwy i potrzebny także dzisiaj. Polska dzisiaj potrzebuje ludzi, którzy ją umiłują po Bogu najbardziej. Boga umiłują na pierwszym miejscu, i razem z Maryją pokochają Ojczyznę. Wtedy dopiero sprawy życia wspólnotowego, gospodarczego, kulturalnego i politycznego potoczą się sprawniej, dynamiczniej i skuteczniej. Świat nas już wyprzedza w szukaniu nowego języka na temat problemów społecznych, gospodarczych i ekonomicznych. Kilka dni temu, zafascynowany słuchałem długiego słowa papieża Franciszka, który w Boliwii, na spotkaniu z tak zwanymi ruchami ludowymi, dokonywał niezwykłej oceny systemu przemocy ekonomicznej w skali całego świata. Systemu, który opanował wszystkie kraje, który jest rozpoznawalny w różnych kulturach i na różnych kontynentach. Systemu, który sprawia, że praca zwykłego człowieka jest oceniana nie na tyle, na ile jest warta, ale na tyle, na ile da się z niej wycisnąć jak najwięcej, i jak najwięcej zostawić w rękach tych, którzy tę pracę organizują: w rękach przedsiębiorców, biznesmenów, w rękach wielkiej światowej finansjery. Wypowiedział Ojciec Święty słowa zachęty, aby próbować, nawet w prosty sposób, budować nowy ład społeczny i gospodarczy. Nawet powiedział symbolicznie o zwykłych, małych spółdzielniach zbieraczy tektury. Ważne jest, by tylko łączyć siły, łączyć umysły, łączyć serca i łączyć działania w imię Boga. Postawił pytanie: Czy ty, który jesteś bezrobotny, możesz coś uczynić? Wydaje ci się, że nie. Czy ty, który jesteś biedny, pozbawiony wszystkiego, wykluczony, bezdomny, możesz coś uczynić? Wydaje ci się, że nie, że ty nic nie możesz. I odpowiedział: Ty też możesz. Ty też możesz dużo. Poruszyły mnie te słowa, bo myślę i o polskich rolnikach, gospodarzach polskich, których wszystkich pozdrawiam i za to zielone miasteczko w Warszawie, trwające sto kilkadziesiąt dni, dziękuję! Także rolnikom z zachodniego Pomorza. Z zadziwieniem myślę, co się stało z rządzącymi Polską, skoro polski gospodarz musi oderwać się od pługa, od siewnika i od swojego zagonu i trwać w Warszawie przed budynkiem rządowym i czekać miesiącami, aż ktoś zechce wysłuchać głosu prawdy, głosu mądrej rady dla Polski. Co się stało z Wami, rządzący? Czemu głusi byliście tyle czasu? Kto was ogłuszył? To samo dotyczy i rodzinnych gospodarstw rolnych i rodzinnych firm. Co się dzieje z tymi interpretacjami prawnymi? Zdumiony słuchałem propozycji referendum na temat, czy w wątpliwości, gdy jest rozbieżność interpretacyjna pomiędzy tym, co mówi obywatel, a tym, co mówi urzędnik skarbowy: czy stawać po stronie obywatela? To jest zadziwiające, że ktoś o to pyta. To są rzeczy oczywiste. Takie rzeczy nie powinny podlegać żadnym referendom. To jest nieporozumienie, jeśli urzędnik czuje się upoważniony, by wyrywać ostatni grosz i nasyłać komornika na firmę, której wystarczyłoby dać zgodę na miesiąc czy trzy miesiące programu naprawczego, bo firma bez swojej winy nie otrzymała zapłaty za towary i dlatego nie może zapłacić podatku. Potem firmy nie ma, i nic nie wpłynęło do urzędu skarbowego, i nic nie wpłynie już od tej firmy, bo zbankrutowała. Wtedy cisza. To jest niegospodarne, zadziwiające. Niewiele się w Polsce zmieni, dopóki nieliczna grupa teoretyków, której się wydaje, że wszystko wie najlepiej, będzie głucha na argumenty prostego gospodarza, prostego rzemieślnika, zwyczajnego ojca i zwyczajnej matki, zwyczajnego nauczyciela, zwyczajnych pracowników. Ci wiedzą najlepiej, co jest dobre dla Polski, co jest dobre dla rodziny, co jest dobre dla ludzi. Z tym przychodzimy dzisiaj do Matki, Królowej. Przedstawiamy Jej nasze niepokoje, smutki i wołamy: Matko, uproś jeszcze raz u Syna swojego łaskę, abyśmy mogli powierzać ważne urzędy ludziom mądrym i dobrym, otwartym na wszystkich ludzi, otwartych na cały Naród, otwartych na sprawy całego państwa, a nie tylko jednej grupy ludzi; umiejących słuchać, a nie zatykających uszy. W tej nadziei i w tym kontekście pytam Maryi: co mamy czynić dalej. A Maryja odpowiada: czyńcie, co mój Syn wam powie. A Syn mówi: napełnijcie stągwie wodą. Napełnijcie tak, jak potraficie. Ale najpierw się wsłuchajcie w głos Boga: w wyciszonym sercu, często na kolanach, często w modlitwie, w medytacji, a nie w pośpiechu. Jeśli mamy coś zmienić w Narodzie, w sprawach społecznych, to pamiętajmy: trzeba to najpierw wymodlić, wybłagać, także przepraszając Boga za grzechy tych, którzy nami rządzą i grzechy tych, którzy wprawdzie nie rządzą Narodem, ale rządzą swoją firmą, swoim przedsiębiorstwem, i też często krzywdzą pracownika, bo wydłużają czas pracy i nie zawsze za ten czas pracy zapłacą, bo często gnębią i szantażują mówiąc – tu mam kilku na twoje miejsce. W takiej atmosferze, nawet w niewielkiej firmie, nie czuć Bożego Ducha, nie czuć Ewangelii. Mamy za kogo przepraszać Boga i mamy o co Boga prosić. Patrzymy dzisiaj w nasze serca. Przynosimy sprawy małżeństwa i rodziny. Wskażę krótko tylko na dwie rzeczy. Ciągle nas boli konwencja o przemocy w rodzinie. Jak mówią fachowcy, prawnicy: powinno być – jeśli już musi być – to o przemocy domowej, a nie przemocy w rodzinie. Rodzina nie jest środowiskiem przemocy. Środowiskiem przemocy są najczęściej ci – statystyka to mówi – którzy żyją na podobieństwo rodziny, ale rodziną nie są i rodziną się nie czują. Tam rzeczywiście może dochodzić do przemocy. Tam, gdzie rodzina jest prawdziwa, oparta na Bożym prawie, Bożej miłości, przemocy nie ma. Tam jest Bóg, tam jest miłość, tam jest zgoda i współpraca, tam jest nadzieja i poczucie bezpieczeństwa. Co jednak możemy uczynić, skoro ten dokument – od strony czysto prawnej pełen chaosu, pełen pomieszanych pojęć – który jest swoistym skandalem prawniczym, jest jednak wpisany w polski system prawny i będą na ten dokument powoływali się i prokuratorzy, i sędziowie, i urzędnicy. Musimy – jako obywatele Rzeczypospolitej – jeszcze bardziej uważać na to, co czynimy, na to, jak żyjemy w rodzinach, w domach, w sąsiedztwie, aby nie dawać przesłanek, by się ktoś tym niegodziwym, niemądrym dokumentem posługiwał. To jest zadanie dla tak zwanego cichego oporu wobec złego prawa; aby z tego złego prawa nikt nie mógł korzystać; by nie było wręcz okazji, by z niego korzystać. Jednocześnie jest to zadanie dla ludzi mądrych i odważnych, aby prawo niemądre naprawiać – zawsze można to czynić. Rzecz druga, dotycząca rodziny i małżeństwa, dotyczy szczególnie odpowiedzialności rodziców za dzieci. Każde dziecko Bóg daje rodzicom, i to rodzice jako pierwsi za nie odpowiadają. Coś się stało w ostatnich miesiącach, nawet kilku latach, ale szczególnie w ostatnich miesiącach w Polsce. Państwo nabrało jakiejś nowej siły i zbyt łatwo decyduje się na odbieranie dzieci rodzicom tylko dlatego, że w domu jest bieda, albo, że jest chwilowy nieład, bo może ktoś zachorował i nie miał siły posprzątać. To pierwsza rzecz wtedy: odebrać rodzicom dzieci. To jest przerażające! To nie tak! Wołamy stąd, z Jasnej Góry, do Was: urzędnicy, pracownicy opieki społecznej, asystenci rodziny – nie nadużywajcie tych przepisów! To Wy odpowiadacie potem – wykonując te decyzje – za cierpienia dzieci, za cały ogromny problem – często później wieloletni. Ja wiem, że to nie tylko od Was wszystko zależy, że są sytuacje, że jest Wam wydawane polecenie. I znowu dochodzimy do przestrzeni, w której człowiek dobry musi umieć powiedzieć NIE, bo mu sumienie nie pozwala. Tu jest przestrzeń na sprzeciw sumienia, gdy polecenie wydane urzędniczo narusza porządek sumienia urzędnika. Urzędnik musi mieć prawo powiedzieć: odmawiam. I nie mogą wobec niego być wykonywane żadne sankcje. Ale ból jeszcze większy dotyczy sprawy przywracania opieki rodzicielskiej, przywracania dzieci do ich domów. Śledzimy w „Naszym Dzienniku” – tam najczęściej można te reportaże spotkać, i w reportażach Radia Maryja i TV Trwam – niektóre kazusy i jesteśmy zadziwieni, że decyzję o odebraniu dzieci podejmuje się w kilka godzin, najwyżej w kilka dni. Gdy zaś potem, za następne kilka dni, już są wszystkie warunki spełnione, aby dzieci wróciły, okazuje się, że wtedy działają procedury wielomiesięczne: pół roku i dłużej. Dziecko zaczyna mieć żal do rodziców: kiedy wrócę do domu? A rodzice płaczą i bezradnie rozkładają ręce. To jest zadanie dla ośrodków diagnostycznych i dla sądów rodzinnych i opiekuńczych. Trzeba tę praktykę naprawić. To też zależy od Was, którzy te decyzje podejmujecie: czy czekacie miesiącami, czy je szybko wykonacie. Wykonujcie jak najszybciej, bo szkoda dzieci i szkoda rodziców. Z tym przychodzimy do Matki. Ona musiała ze swoim Synem Jezusem, pod opieką św. Józefa, uchodzić do Egiptu przed przemocą, przed grożącym niebezpieczeństwem. Ty Matko wiesz, co przeżywają serca matek i ojców, którym dzieci są odbierane. Matko! Wstaw się do Syna swojego! Pomóż nam zmienić tę sytuację. Pomóż nam zmienić niegodne praktyki. Pomóż nam przywrócić bezpieczeństwo dzieciom i rodzinom i domom całym. Przychodzimy dzisiaj z jeszcze większym bólem dotyczącym ostatnich dni, niemal ostatnich godzin. Tyle głosów rozsądku było wypowiedzianych na temat in vitro. Tyle rozumnych argumentów padło: i ze strony Episkopatu Polski i ze strony profesorów nauk medycznych, odważnych, mądrych, śmiałych, którzy mówili wprost. Tyle głosów rozumu padło od parlamentarzystów w dyskusjach na komisjach parlamentarnych oraz na sesjach plenarnych. Tyle głosów rozumnych – i co z tego? Dlaczego głusi zostaliście Wy, którzy tę ustawę wprowadzacie do systemu prawa i polskiego życia? Dlaczego głusi jesteście na głos rozumu, na racjonalne argumenty? Kto Was ogłuszył? Co się stało? Czy Was ktoś przestraszył? Czy Was ktoś zaszantażował? Co się dzieje w polskim parlamencie? Zadziwiony jestem, patrząc od wielu lat i śledząc różne sytuacje i różne trudne decyzje w polskim parlamencie, jak w ostatnich miesiącach i w ostatnich dniach wielu jest jak ogłuszonych, bo głusi są na argumenty rozumu. Próbują powtarzać, że to jest kwestia wiary: czy życie jest od początku, od poczęcia, czy dopiero później. Nie! To jest prawda naukowo od dawna udowodniona. A ja słyszę głos parlamentarzysty, który mówi: ja nie wiem, kiedy się życie poczyna. Chciałoby się powiedzieć: proszę wziąć pierwszą encyklopedię z brzegu. Tam się pan/pani dowie. Proszę wziąć podręcznik do szkoły podstawowej, do czwartej klasy, tam się pan/pani dowie, kiedy się zaczyna ludzkie życie. Jak można wpisać w ustawę, że dziecko poczęte, żyjące, jest rozumiane jako zlepek komórek? To jest nierozumne. To boli, to dziwi i zaskakuje. Mówicie, że to sprawa sumienia. Nie! To jest sprawa myślenia! To sprawa racjonalnego rozumowania, otwarcia się na argumenty nauki i rozumu. Gdybyście przygotowali tę ustawę jako niegodziwą, to byłoby to kwestią sumienia dla ludzi wiary. Ale wyście ją przygotowali zbrodniczą, bo się tam odmawia człowieczeństwa człowiekowi już żyjącemu, poczętemu. Wyście ją przygotowali zbrodniczą, bo można ludzi bezkarnie zabijać tylko dlatego, że się to dziecko komuś nie udało, jakiemuś profesorowi w laboratorium, że jest chore, że źle się rozwija. To jest czysta eugenika! To jest zbrodnia! Przygotowaliście ustawę zbrodniczą, ponieważ dzieci zamrożone, zatrzymane w rozwoju, zatrzymane w procesie życia, czekające na żar miłości serca ojca i matki, czekają w lodowatym zimnie, aż im ktoś zdecyduje i pozwoli, czy mogą żyć dalej, czy już nie. A po dwudziestu latach: że już nie mają prawa żyć, że będą zabite – to jest zbrodnicze. Wiem, co mówię i nie boję się tego tak nazwać. Pomijam inne kwestie, dotyczące naruszenia praw dziecka do znajomości swoich rodziców, niebezpieczeństwo późniejszych związków kazirodczych, naruszenia innych relacji i więzi rodzinnych. To jest wszystko skandaliczne w systemie prawa. Ale to, co powiedziałem wcześniej, jest zbrodnią, i to nie pozostanie bez skutków. To będzie miało skutki, jeżeli to wejdzie w życie. I to Wy pozostaniecie podpisani pod tą ustawą na pokolenia. To Wasze imiona i nazwiska będą przywoływane przy tej ustawie tak, jak do dzisiaj przywoływane jest całe to środowisko, które po II wojnie światowej, w 1956 roku, wprowadziło ustawę dopuszczającą zabijanie dzieci nienarodzonych. A ta ustawa jest jeszcze gorsza. Jeszcze więcej cierpienia zapowiada i jeszcze więcej problemów społecznych będzie rodzić. Z tym przychodzimy Matko i Królowo do Ciebie. Przychodzimy z tym bólem i pytamy, co uczynić? Uczyńcie wszystko, co mój Syn wam powie. Może się za mało modliliście? Może za mało pokutowaliście? Przyznaję się, ja chyba też w ostatnich dniach i tygodniach w tej sprawie modliłem się za mało. I pewnie pokuty podjąłem za mało. Dopóki jednak jest czas, to trzeba nam wezwać się nawzajem. Już nie raz, Siostry i Bracia świeccy, wzywaliście kapłanów i biskupów do modlitwy. Tym razem wzajemnie, my biskupi, kapłani, osoby życia konsekrowanego, ludzie świeccy – zarówno stojący na wysokich stanowiskach, jak i prosty lud – wzywajmy się wzajemnie: na kolana, do modlitwy, do pokuty, do wielkiego zawierzenia. Ile było w nas radości, gdy przed 24 maja dziewięciodniowa nowenna bardzo wielu ludzi – poprzedzona wcześniej modlitwą nielicznych – dała piękny owoc, dla wielu zaskakujący. Ileż było w nas radości. Ale moje serce mówi, że tak, jak potrzeba było kilka tygodni modlitwy przed wyborami prezydenckimi, tak trzeba teraz kilka miesięcy wytężonej modlitwy i pokuty przed wyborami parlamentarnymi. Trzeba potem kilku lat modlitwy i trudów, aby się coś naprawdę w Narodzie odmieniło, i w Ojczyźnie by się odmieniło. Chcemy o to prosić Boga przez Maryję. Chcemy te sprawy Maryi zawierzać. Chcemy się od Niej uczyć zawierzenia i od niej uczyć błagania do Boga. Jeszcze jedno słowo – tym razem nie do Was, tu obecnych. Chociaż, kto wie? Może i są tu pośród nas, a może słuchają, może są z nami obecni poprzez radio lub telewizję. Wy, drodzy Siostry i Bracia, których życie poczęło się w ramach procedury in vitro – Wam chcemy powiedzieć, że Was kochamy, że Was niesiemy w sercu, że jesteśmy razem z Wami. Wy nie jesteście niczemu winni. Wy jesteście darem Bożej miłości dla świata. Chociaż ten dar został przez dorosłych wymuszony pewnym gwałtem na naturze, w laboratorium, to Wy nie przestajecie być darem Bożej miłości. Odetchnijcie głębiej i swobodniej. Jesteście Bożymi dziećmi. Stańcie przed Bogiem w prawdzie i z wdzięcznością za dar Waszego życia. Chociaż wyrwany Bogu siłą, przecież nie przestaje być Jego darem, Jego tchnieniem, Jego życiem. Nie ma innego ludzkiego życia, jak tylko to, które jest z Bożej ręki i jest Bożym darem. Poczujcie się przed Bogiem wolni. Poczujcie się pełni pokoju i zawierzajcie swoje życie Bogu. Jeśli jeszcze nie byliście na Jasnej Górze, może przyjedźcie tutaj na pielgrzymkę, może prywatną. W któryś wyciszony dzień stańcie przed Maryją. Jej zawierzcie swoje życie. Poczujcie się w Jej dłoniach bezpieczni. My Was kochamy. My Was zapraszamy do wspólnej modlitwy – także modlitwy zawierzenia Narodu, rodzin i każdego ludzkiego życia. Dołączcie i Wy – bo jesteście bardziej doświadczeni i wieloma wątpliwościami targani – dołączcie i Wy do ruchu obrońców życia. I głoście, jak piękne jest życie. To nie jest Wasza wina, że aby się jedno z Was narodziło, to kilkadziesiąt innych dzieci musiało zamrzeć, albo być zabite. To nie jest Wasza wina. Za to odpowiedzą dorośli przed Bogiem: ci, którzy to nakazali; ci, którzy to zaproponowali. Do Was się zwracamy z miłością i wołamy: Bądźcie obrońcami życia! Bądźcie piewcami piękna życia! Nie bójcie się przyjść przed oblicze Maryi! Nie bójcie się stanąć przed Chrystusem! Nie bójcie się być radosnymi, dobrymi, pogodnymi ludźmi! Napełniajmy ten świat miłością o wiele bardziej niż ci, którzy przed Wami nie umieli do końca pokochać. Maryjo, przed Tobą stajemy. Bogurodzico Dziewico. Bogiem sławiena Maryjo. Królowo Polski, której przyrzekamy, do której wołamy, że my chcemy Boga, pod której błękitnymi sztandarami stajemy! Do Ciebie przychodzimy z prośbą za Polskę, bo Ją kochamy, bo Ją chcemy kochać. Chcemy, by nasza Polska była Boża, sprawiedliwa, solidarna, uczciwa, radosna i zgodna. By szła pośród innych narodów świata dzisiejszego jako znak radości i ufności, jako znak twórczej inicjatywy i dobrego gospodarowania w polskim Domu i na polskiej Ziemi. Pomóż nam w tym Maryjo. Pomóż, byśmy umieli o tych sprawach mówić językiem Ewangelii, językiem miłości. Pomóż nam, byśmy pośród chaosu dzisiejszego świata byli siewcami Ewangelii. Maryjo! Gwiazdo Ewangelizacji! Prowadź nas. Prowadź Radio Maryja i bądź jego Opiekunką. Amen. Kardynał Stefan Wyszyński stał na czele Kościoła katolickiego w Polsce w latach 1948-1981. Nazywany Prymasem Tysiąclecia, był wybitnym mężem stanu, obrońcą praw człowieka, a także Kościoła i narodu. Jest uważany za jednego z największych Polaków XX wieku. Zmarł w 1981 roku, w wieku 79 lat. Proces beatyfikacyjny kardynała Można bowiem mówić o jego wpływie na wiele elementów ówczesnej rzeczywistości. Chciałbym jednak skoncentrować się na czterech aspektach jego dorobku, najistotniejszych – moim zdaniem – dla oceny globalnego znaczenia polskiego hierarchy. Opiekun katolików w Europie Środkowo-Wschodniej Jako Prymas Polski kard. Wyszyński został, podobnie jak jego poprzednik August Hlond i następca Józef Glemp, obdarzony przez Stolicę Apostolską uprawnieniami nadzwyczajnymi legata papieskiego (facultates specialissimae). Prymas polemizował z kierunkiem tzw. polityki wschodniej (Ostpolitik) prowadzonej przez Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej, której symbolem był arcybiskup Agostino Casaroli. W ramach tych pełnomocnictw sprawował jurysdykcję nad katolikami mieszkającymi w Związku Sowieckim. Do dziś nie ma pewności, czy sprawował tę funkcję jedynie dla wiernych zamieszkałych na dawnych ziemiach II Rzeczypospolitej1, czy też dla całego terytorium sowieckiego. Jednak sądząc z jego kontaktów z bł. Władysławem Bukowińskim, duchownym działającym w Karagandzie, można mówić przynajmniej o głębokim zainteresowaniu Prymasa całym ZSRS2. Stefan kardynał Wyszyński i papież Jan XXIII Niezależnie od tego pozostawał w kontakcie z innymi Kościołami naszej części Europy, np. uważnie monitorując sytuację w Czechosłowacji3. Z tej podwójnej pozycji – zwierzchnika jurysdykcyjnego nad częścią przynajmniej terytorium sowieckiego oraz hierarchy poczuwającego się do braterskiej odpowiedzialności za los innych Kościołów lokalnych znajdujących się pod rządami komunistów – Prymas polemizował z kierunkiem tzw. polityki wschodniej (Ostpolitik) prowadzonej przez Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej, której symbolem był arcybiskup, a następnie kard. Agostino Casaroli. Polemika między Prymasem Polski a watykańskim Sekretariatem Stanu po części sprowadzała się do zagadnienia, które Paweł VI świetnie opisał w 1973 r. w rozmowie z bp. Bronisławem Dąbrowskim, prawą ręką kard. Wyszyńskiego. Jak wówczas zaznaczył papież, Prymas przekonywał go: „Nie można kosztem Polski pomagać innym krajom [komunistycznym]”4. Chodziło o to, by kosztem silnego Kościoła w Polsce nie podtrzymywać wątpliwego dialogu z państwami komunistycznymi, do czego sprowadzała się koncepcja polityczna Casarolego. Kardynał Wyszyński obawiał się zwłaszcza zbliżenia między komunistycznymi władzami PRL a Watykanem osiągniętego z pominięciem polskich biskupów, co oznaczałoby niekorzystną zmianę w sytuacji Kościoła w Polsce. Prymas sądził tak widząc skutki wcześniejszych porozumień zawartych w ramach Ostpolitik: na Węgrzech w 1964 r., w Jugosławii w 1966 r. oraz ustępstw w Czechosłowacji w 1973 r. Stefan kardynał Wyszyński i papież Paweł VI Istnieje opinia zachodnich badaczy (np. Roberta Morozzo della Rokki, czy Philippe’a Chenaux) mówiąca o specyficznym „nacjonalizmie kościelnym”, panującym w Kościele w Polsce, który rzekomo dawał o sobie znać w stosunku Prymasa do prowadzonej z Watykanu Ostpolitik5. Opinię tę należy jednak uznać za błędną. Krytyka linii politycznej Sekretariatu Stanu ze strony prymasa Wyszyńskiego nie ograniczała się bowiem do polemiki wokół zagadnień polskich. Spór z Sekretariatem Stanu kard. Wyszyński zaczął wyraźnie przegrywać w połowie lat siedemdziesiątych XX w. W 1978 r. wydawało się nawet, że Prymas zostanie przeniesiony przez papieża na emeryturę (skończył już bowiem 75 lat), ku uldze komunistycznych władz w Warszawie. Wbrew Casarolemu, a w trosce o Kościoły lokalne na Węgrzech, w Czechosłowacji czy NRD, Prymas krytycznie oceniał także swobodę działania biskupów powoływanych w wyniku uzgodnień z komunistami6, twierdząc, że „lepszy brak biskupa niż zły biskup”. Po drugie, zwracał uwagę na to, że Ostpolitik w wersji, którą proponował ówczesny Sekretariat Stanu, oznaczał akceptację ładu jałtańskiego (zwłaszcza w odniesieniu do Litwy i Łotwy, a także Ukrainy), niosąc ze sobą duże ryzyko zaakceptowania przy okazji antykościelnej polityki sowieckiej, pozbawiającej całe narody, Litwinów i Ukraińców, wolności religijnej7. Ten spór z Sekretariatem Stanu kard. Wyszyński zaczął wyraźnie przegrywać w połowie lat siedemdziesiątych XX w. W 1978 r. wydawało się nawet, że Prymas zostanie przeniesiony przez papieża na emeryturę (skończył już bowiem 75 lat), ku uldze komunistycznych władz w Warszawie. Jednak śmierć Jana Pawła I we wrześniu i wybór Jana Pawła II w październiku 1978 r. zmieniły bieg wydarzeń. Wraz z objęciem godności papieskiej przez kard. Karola Wojtyłę zmieniła się także cała polityka wschodnia Watykanu, a nowy Ojciec Święty uwzględnił punkt widzenia Prymasa Tysiąclecia. Wychowawca Jana Pawła II Ogromne znaczenie dla światowego Kościoła miało również to, że jesienią 1978 r. na jego czele stanął bliski współpracownik polskiego prymasa, uważający kard. Wyszyńskiego za jednego ze swoich mistrzów i mający wobec niego poczucie długu8. W 1983 r. Jan Paweł II będzie dziękował za Prymasa Tysiąclecia podczas swej drugiej pielgrzymki papieskiej do Polski: „Dziś pragnę […] podziękować za tę wieloletnią, opatrznościową służbę Stefana Kardynała Wyszyńskiego, Prymasa Polski. Służył człowiekowi i narodowi. Służył Kościołowi i światu – służąc Chrystusowi przez Maryję. […] Był mocny swoją wiarą w Chrystusa – ów kamień węgielny zbawienia człowieka, ludzkości, narodu. Czynił wszystko, aby ten kamień węgielny nie został odrzucony przez ludzi naszej epoki, ale by się na nowo umocnił w fundamentach duchowego budowania współczesnych i przyszłych pokoleń”9. Biskup krakowski Karol Wojtyła był wieloletnim lojalnym i aktywnym realizatorem programu milenijnego – głównego projektu duszpasterskiego Prymasa Polski. Kardynałowie Wyszyński i Wojtyła w czasie wakacyjnego odpoczynku na Bachledówce (fot. Instytut Prymasowski) Wielka Nowenna Tysiąclecia Chrztu Polski oraz peregrynacja po wszystkich polskich parafiach Obrazu Nawiedzenia – kopii cudownego wizerunku jasnogórskiego Najświętszej Maryi Panny – to programy duszpasterskie, angażujące całą społeczność wiernych, które abp Wojtyła doceniał z punktu widzenia zadań Kościoła. Jak zauważał w swej książce Dar i tajemnica, Kościół w Polsce dzięki dorobkowi prymasa Wyszyńskiego był: „niezwykle dynamiczny, pomimo piętrzących się przeszkód i trudności”10. Echo działalności kard. Wyszyńskiego odnajdujemy w wielkich duszpasterskich projektach samego Jana Pawła II: Światowych Dniach Młodzieży, Światowych Spotkaniach Rodzin czy przygotowaniach do jubileuszu dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa. Tę odwagę projektowania przez papieża z Polski wielkich programów pastoralnych można przypisać inspiracji kard. Wyszyńskiego – przykładem ocenianym przez Jana Pawła II jednoznacznie pozytywnie. Obrońca przed kryzysem posoborowym Paweł VI już w 1968 r. mówił w przemówieniu do Seminarium Lombardzkiego o tym, że trwa kryzys Kościoła, znajdującego się: „w niespokojnej godzinie samokrytyki lub raczej «autodestrukcji». Jest to gorzki i skomplikowany obrót spraw, którego nikt po soborze się nie spodziewał”.11 Na tym tle Kościół w Polsce wydawał się wyjątkiem, i to w porównaniu nie tylko do zdewastowanych przez komunistów Kościołów lokalnych w innych krajach bloku sowieckiego, lecz także do Kościołów w państwach Zachodu, gdzie panował kryzys posoborowy. Wielka Nowenna Tysiąclecia Chrztu Polski oraz peregrynacja Obrazu Nawiedzenia to programy duszpasterskie, które abp Wojtyła doceniał z punktu widzenia zadań Kościoła. Dość wszechstronny obraz tego kryzysu dał nam ks. José Orlandis12. Współistniały w jego trakcie różne negatywne zjawiska: masowa sekularyzacja księży, gwałtowny spadek liczby powołań kapłańskich i zakonnych, kryzys tożsamości księży i zakonników, zamieszanie doktrynalne, kryzys dyscypliny wewnątrzkościelnej, chaos liturgiczny oraz zaburzenia funkcjonowania organizacji apostolskich laikatu ( Akcji Katolickiej), wreszcie infiltracja marksizmu do teologii katolickiej. Stefan kardynał Wyszyński, papież Jan Paweł II i bp Bronisław Dąbrowski, Rzym, październik 1978 r. Paradoksalnie w Polsce w okresie prymasostwa kard. Wyszyńskiego żadne z tych zjawisk nie wystąpiło. Zauważał to Paweł VI w cytowanej już rozmowie z bp. Bronisławem Dąbrowskim, gdy mówił: „O, jacy jesteście szczęśliwi, że macie czujną Matkę na Jasnej Górze i pracowite duchowieństwo. Kontestatorów nie macie”. Na co bp Dąbrowski odpowiedział: „Poza drobnymi wyjątkami kontestatorów nie mamy, gdyż młode duchowieństwo, którego w Polsce jest znaczna większość, nie ma czasu na kontestację, musi ofiarnie i ciężko pracować”13. W tej samej rozmowie papież wyraził opinię, że stan Kościoła w Polsce – jak widać, w jego ocenie wyjątkowo dobry – to pochodna tego, że Polacy: „mają prymasa, który jest ostoją jedności i siły”14. Z pewnością można i należy wskazywać na inne czynniki, które przyczyniły się do tego, że kryzys posoborowy w praktyce nie zagościł w tym okresie w Kościele w Polsce, jednak nie można zapomnieć, że osobowość przywódcy polskich katolików, kard. Wyszyńskiego – jego niezłomność i głęboka wiara – w decydujący sposób przyczyniły się do tej stabilizacji. Wspomniany wyżej ks. Bukowiński pisał do Prymasa z całą szczerością: „Osoba, działalność i nieugiętość Waszej Eminencji stanowi niewątpliwie źródło natchnienia dla kapłanów pracujących w Związku Radzieckim. […] Ksiądz prałat Michał Köhler [Niemiec – przyp. PS] niejednokrotnie mawiał do mnie, że wprost zazdrości Polakom kardynała Wyszyńskiego, bo wśród niemieckiego Episkopatu nie widzi nikogo podobnego”15. Prymas z pewnością odcisnął piętno na powierzonym sobie Kościele lokalnym. Stefan kardynał Wyszyński i papież Jan Paweł II. Przemówienie Ojca Świętego w Gębarzewie pod Gnieznem podczas I pielgrzymki do Polski, 1979 r. (fot. NAC) Widać to wyraźnie, gdy porównamy Kościół w Polsce z Kościołami na Zachodzie, które w nieporównanie większym stopniu dotknął kryzys posoborowy. Ten brak symptomów kryzysu pozwolił papieżowi Janowi Pawłowi II powiedzieć w czerwcu 1979 r.: „Polska nie leży tylko w Polsce, ale leży w całym świecie i nie tylko w Europie. Ja na Soborze Watykańskim II zdawałem sobie już z tego sprawę, słuchając wypowiedzi – zwłaszcza Prymasa i starając się zrozumieć znaczenie jego autorytetu. Już wtedy miał bardzo wyraźny, wielki, światowy autorytet, ponieważ sprawy, które toczą się w Polsce, mają znaczenie światowe”16. Pionier teologii pracy Jednak, by w pełni oddać sprawiedliwość kard. Wyszyńskiemu, musimy także wspomnieć o jego wkładzie intelektualnym w życie Kościoła powszechnego. Wkładzie, który w Polsce nieraz jest zapominany, gdyż patrzymy na Prymasa Tysiąclecia przede wszystkim jako na wielkiego lidera Kościoła, zmagającego się z agresywnym państwem komunistycznym. Tymczasem należy pamiętać, że do powszechnej kultury katolickiej przeszły przynajmniej dwa teksty Prymasa, które zostały przetłumaczone na większość najważniejszych języków europejskich. Pierwszym z nich są Zapiski więzienne, zawierające refleksję Prymasa z czasów komunistycznego więzienia (1953–1956). Drugim jest zaś książka o wiele mniej znana – Duch pracy ludzkiej (1946). Jej tłumaczenia powstawały po około dekadzie od chwili publikacji w Polsce, tj. pod koniec lat pięćdziesiątych XX Hiszpański badacz dziejów teologii, Luis Ramón Quesada Béjar, wymienia kard. Wyszyńskiego jako jednego z głównych – obok Francuza o. Marie-Dominique'a Chenu OP i Belga ks. Gustave’a Thilsa – pionierów rozważań teologicznych nad pracą ludzką18. Autor ten zaznacza jednak, że pozycja polskiego hierarchy jest szczególna, gdyż jego wnioski nie wynikają z akademickich spekulacji teologicznych – jak u o. Chenu i ks. Thilsa – lecz z głębokiej analizy doświadczeń duszpasterskich. Duch pracy ludzkiejpowstał bowiem na podstawie treści pogadanek wygłaszanych przez przyszłego kardynała dla środowiska robotników we Włocławku w latach trzydziestych minionego stulecia. Dotychczasowe biografie Prymasa Tysiąclecia nie zwracają w wystarczającym stopniu uwagi na kwestię jego oryginalnego dorobku teologicznego. Tymczasem dorobek ten wskazuje, że w przypadku kard. Stefana Wyszyńskiego mamy do czynienia nie tylko z wielkim biskupem i liderem społecznym, lecz także z wybitnym intelektualistą, którego prace były cenione daleko poza granicami Polski. W przypadku kard. Stefana Wyszyńskiego mamy do czynienia nie tylko z wielkim biskupem i liderem społecznym, lecz także z wybitnym intelektualistą, którego prace były cenione daleko poza granicami Polski. *** Prawdopodobnie do listy zasług kard. Wyszyńskiego można by jeszcze dołożyć wiele pozycji. Nie mówiliśmy tu np. o roli Prymasa Polski podczas Soboru Watykańskiego II ani o jego inicjatywie nadania Najświętszej Maryi Pannie tytułu Matki Kościoła, nie wspomnieliśmy o pionierskich rozważaniach nad teologią narodu, które miały decydujący wpływ na Jana Pawła II… Jednak nawet bardzo skrótowe omówienie czterech wspomnianych tutaj aspektów działalności Prymasa Tysiąclecia, które z pewnością wpłynęły na dzieje powszechne Kościoła katolickiego, powinno wystarczyć, byśmy mogli z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że kard. Stefan Wyszyński był jedną z najważniejszych postaci w dziejach całego Kościoła katolickiego w drugiej połowie XX w. W swym liście napisanym trzy dni po odejściu Prymasa, papież Jan Paweł II zwracał się do Polaków: „[P]odejmijcie to wielkie i trudne dzieło, dziedzictwo przeszło tysiącletniej historii, na którym on, kardynał Stefan, Prymas Polski, dobry pasterz, wycisnął trwałe, niezatarte piętno”19. Patrząc z perspektywy już niemal czterdziestu lat, które dzielą nas od tego wydarzenia, powinniśmy dodać, że niezatarte piętno Wielki Prymas odcisnął także na dziejach Kościoła powszechnego. Tekst pochodzi z numeru 6/2020 „Biuletynu IPN” 1 Potwierdzają to tajne święcenia kapłańskie udzielone przez prymasa Wyszyńskiego działającemu na terenie Lwowa ks. Henrykowi Mosingowi (1910–1999) w Laskach 20 września 1961 r. Por. s. J. Świderska FCM, Doktor ze Lwowa. Ks. dr Henryk Mosing (1910–1999), Biały Dunajec – Ostróg 2018, s. 44–46. 2 Por. List ks. Władysława Bukowińskiego do ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego, 1 marca 1973 r., [w:] ks. W. Bukowiński, Wspomnienia z Kazachstanu, Warszawa 2016, s. 275–281. 3 W korespondencji kard. Stefana Wyszyńskiego z papieżem znajdujemy np. anonimowy, spisany po łacinie raport o sytuacji Kościoła w Czechosłowacji. Dokument nie jest datowany. Prawdopodobnie pochodzi z 1978 r., stanowi bowiem aneks do listu polskiego prymasa do Jana Pawła II z 10 XII 1978 r. Zob. Archiwum Archidiecezjalne Warszawskie (AAW), Sekretariat Prymasa Polski (SPP), k. 370–372. 4 P. Raina, Arcybiskup Dąbrowski – rozmowy watykańskie, Warszawa 2008, s. 118. 5 Por. R. Morozzo della Rocca, Tra Est e Ovest. Agostino Casaroli diplomatico vaticano, Milano 2014, s. 137–156 oraz Ph. Chenaux, Paolo VI, Roma 2016, s. 226–230. 6 Pisał o tym wyraźnie do nowo wybranego papieża. Zob. AAW, SPP, List kard. Stefana Wyszyńskiego do Jana Pawła II na temat sytuacji Kościoła w Czechosłowacji, 10 XII 1978 r., k. 370–371, oraz stanowiący aneks do tego listu anonimowy raport o sytuacji Kościoła w Czechosłowacji, (ibidem, k. 372). 7 Por. AAW, SPP, List kard. Stefana Wyszyńskiego do papieża Jana Pawła I, 2 IX 1978 r., k. 124–127. 8 Papież mówił o tym wielokrotnie, zob. np.: Jan Paweł II, Dar i tajemnica, Kraków 1996. . 105 66 319 206 13 36 70 105

stefan kardynał wyszyński jedna jest polska